Wiersze pisane fotografią - [proszę...], [widzę cię...], bez pożegnania
Dawno nie zaglądałam do tej serii wpisów. Bynajmniej, nie z powodu braku weny. Odnalazłam wiersz, który powstał już jakiś czas temu do starej fotografii przedstawiającej mężczyznę, prawdopodobnie żołnierza, oraz dziewczynkę na ławce w Parku Miejskim. W tle widoczna jest kawiarnia parkowa.
Odszukanie dokładnego miejsca wykonania tej starej fotografii przysporzyło nam trochę kłopotu. Pytając w parku starszych mieszkańców Bielawy, napotkaliśmy na zbieżne opinie. Stąd wykonaliśmy własną interpretację ponadczasowej fotografii. Mąż połączył ze sobą zdjęcie wykonane w 2018 roku oraz fotografię pochodzącą prawdopodobnie z czasów drugiej wojny światowej. Do tego tworu powstały kolejne wiersze/wierszyki... Dlatego pierwszy raz do fotografii dołączam więcej utworów. Słowa łączą w sobie odrobinę tęsknoty, ciut współczucia i garść żalu za tym, co utracone i już nie wróci.
Bielawa teraz i chwilę temu, Park Miejski w Bielawie |
Zdjęcie z okresu wojennego ze zbiorów T. Łazowskiego oraz zdjęcie w Parku Miejskim z 2018 roku |
[proszę...]
proszę
potrzymam cię za rękę
dodam otuchy
twym strudzonym oczom
opowiesz
jak to wtedy było
a ja rozdmucham
czego ci z trudem nie
szczędzono
przez co na wieki
umartwiono
Weronika
Karwacka
[widzę cię..]
widzę cię
jakby przez mrok
czuję
choć brak mi twych rąk
słyszę
co szept twój niesie
sama w tym czarnym
umarłym lesie
biorę
co garść ma unieść
potrafi
może tę pustkę ciut łza
ugasi
(i myślę
kim bym dziś była
gdybym wczoraj w miłości
żyła)
Weronika
Karwacka
bez pożegnania
nie odchodzi się tak po
prostu
nie zostawia za sobą
cienia
nie można odwrócić
wzroku
i łaknąć mojego
zrozumienia
nie sposób od tak
zapomnieć
nie da się oszukać
sumienia
nie zabiera się swoich
wspomnień
by uniknąć surowego
spojrzenia
nie zamyka się ostatnich
drzwi
nie odchodzi bez pożegnania
nie poddaje się
strachowi
byle do głuchego
skonania
Weronika
Karwacka
Inne wiersze z tej serii można zobaczyć tu.
oprac. Żona /12.11.2019/