Mamy w naszej domowej biblioteczce sporo pozycji książkowych autorstwa Wojciecha Sumlińskiego i Tomasza Budzyńskiego. Dlatego, kiedy podczas ogłoszeń parafialnych usłyszałam, że za dwa tygodnie Wojciech Sumliński przyjedzie do Bielawy opowiadać o okolicznościach śmierci ks. Jerzego Popiełuszki, serce zabiło mi mocniej - czy się nie przesłyszałam? Choć minęło trochę czasu od przeczytania ostatniej jego książki (zatrzymałam się chyba na "Zakazanej Prawdzie"), to wszystkie emocje i przemyślenia, dotyczące treści zapisanych w książkach, odżyły na nowo... Myśl o tym, że będę mogła osobiście zadać Autorowi pytanie zaprzątała mi głowę, przy jednoczesnym uczuciu podekscytowania, że kolejne marzenie zaraz się spełni.
Spotkanie zorganizowane zostało przez Akcję Katolicką oraz Mężczyzn św. Józefa przy parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Bielawie. Miało ono miejsce 13 listopada 2024 roku o godz. 18.00 w auli parafii i rozpoczęło się planowo. Wojciech Sumliński wszedł do auli jak gdyby nigdy nic, minął kilka osób, które dopiero zajmowały miejsca, dla których może nawet nie był rozpoznawalny, stanął za stołem, został przywitany i przedstawiony, i jak to ma w zwyczaju - mówił do mikrofonu z szybkością pozwalającą, z jednej strony, zmieścić się w czasie, a z drugiej przekazać, co się da. Seria pytań spowodowała jednak, że spotkanie zaplanowane na godzinę, trwało ponad dwie godziny. Kolejka po spotkaniu ustawiła się długa. Autor obiecał podpisać każdą książkę i słowa dotrzymał.
Od spotkania słyszę pytania, czy jestem zadowolona, czy mi się podobało... Oczywiście, że jestem zadowolona, że miałam możliwość zobaczenia i porozmawiania z Wojciechem Sumlińskim na żywo, zwłaszcza, że obiło mi się o uszy, że rok 2024 miał być ostatnim, jeśli chodzi o jego działalność publiczną. Powiedziałam głośno, że decyzja z kontynuowaniem wystąpień publicznych wcale mnie nie zaskoczyła, znając dewizę, która mu przyświeca - "Nigdy się nie poddawaj".
Oficjalnie zadałam trzy pytania, które oczywiście rodziły kolejne pytania...
Pierwsze dotyczyło tego, jakie trudności życiowe przysporzyła Autorowi praca nad sprawą śmierci ks. Popiełuszki. Wiadomo, że przy takich sytuacjach ginie, w niewyjaśnionych okolicznościach, wiele osób... Czy zatem Pan Wojciech dysponuje jakąś specjalną ochroną?
Drugie pytanie odnosiło się do tego, co parę lat temu usłyszałam. To miał być ostatni czas, jaki Wojciech Sumliński daje władzy na doprowadzenie tej sprawy do końca. W przeciwnym razie wyjawi wszystko. Czy zatem "Opowiem wam, jak zginął. Lobotomia 4.0" jest tym ostatecznym słowem?
Trzecie pytanie brzmiało: Czy będzie kolejna książka z serii Niebezpieczne związki i kto będzie jej głównym bohaterem?
Czy otrzymałam odpowiedzi na swoje pytania? Nie do końca... Czy spowodowane jest to tym, że podświadomie mogłam mieć inne oczekiwania co do odpowiedzi, czy tym, że Pan Wojtek jeździ po całej Polsce i pewnie odpowiada wciąż na te same pytania? Naszły mnie wątpliwości, czy to zwykły przesyt czy przymus? Mimo to, mam nadzieję, że podejmując decyzję, by nie odsuwać się na bok i głosić prawdę, nie ma tu miejsca na półprawdy...
Chciałam dowiedzieć się również, dlaczego służby popełniły tyle błędów, skoro "zlikwidowanie niewygodnego człowieka" to dla nich pestka, a śmierć jest zawsze ostatecznością? Posłużyłam się przykładem śmierci ks. Popiełuszki, ale i śmierci Andrzeja Leppera.
Chciałam też podbić pytanie, które wcześniej zadał proboszcz, dlaczego okoliczności śmierci księdza były tak zawiłe? W odpowiedzi dowiedzieliśmy się tylko, że były to sprawy polityczne... Cóż, trzeba zajrzeć do nowej książki, co u czynię z niepohamowaną ciekowością, jak zwykle... Co nowego odkryję w "... Lobotomii 4.0", czego nie mogłam dowiedzieć się w "... Lobotomii 3.0"?
Jak odebrałam Wojciecha Sumlińskiego? Tego wieczoru wydawał się być spokojny, rzeczowy, pokorny i smutny, choć uśmiechnął się do zdjęcia na moją prośbę. Poniżej umieszczamy film z tego spotkania.
P.S. Pozdrawiamy Zdzicha - mężczyznę, którego poznaliśmy na spotkaniu, który od kilku miesięcy mieszka w Bielawie. Podzielił się z nami częścią swojej historii i pokazał klaser ze znaczkami i pamiątkami z czasów PRL-u. Dziękujemy za miłe towarzystwo.