Wpis zacznę od kilku wyjaśnień. Wiemy, że minął rok odkąd pojawił się ostatni post... (kiedyś musiało to nastąpić😕😉). To nie jest tak, że nie było o czym pisać... Argument "z brakiem czasu" również nie przejdzie... (w końcu nigdy wcześniej też się go nie miało😐😉). Najlepiej chyba będzie, kiedy powiem po prostu, że pewne rzeczy mają swój określony czas. Z drugiej strony nie da się przewidzieć definitywnych końców i początków. Być może właśnie wtedy nastał jakiś koniec, by teraz mógł zaowocować nowy początek. Ni to lepszy, ni to gorszy. Coś mnie w końcu zmotywowało do wklejenia kolejnej kartki naszego rodzinnego albumu wspomnień online. Czy to przypadek, że zakończyliśmy na wakacjach i znów zaczynamy od nich..?

Ostatnie wakacje były w stylu depeszowym (choć nie powiedzieliśmy ostatniego słowa w tym temacie, w te wakacje😎), a tegoroczne iście taneczne (choć motyw DM również się pojawił, kiedy ćwiczyliśmy jive'a do Personal Jesus❤💃). Od początku...

fot. Marcin Szuwarski

Ponad rok temu zapisaliśmy się z Mężem na lekcje tańca do Studio Tańca Towarzyskiego IMPRESS. To było wówczas, kiedy Studio przeniosło się do Bielawy (łatwiej zatem było namówić Męża, choć teraz sam nie wyobraża sobie tygodnia bez tańca🤫). Oprócz profesjonalnych zajęć i wspólnych imprez zaskoczyła nas propozycja kontynuowania zajęć podczas wakacji w Międzyzdrojach. Choć mieliśmy wątpliwości, czy tak chcemy spędzić wakacje z dziećmi, to był strzał w dziesiątkę! Spotykaliśmy się z innymi uczestnikami codziennie od poniedziałku do piątku przez tydzień na wynajętej sali, aby szlifować swoje umiejętności pod okiem naszych trenerów - Marcina i Kasi. To nie były zwyczajne zajęcia. Nadmorski klimat w połączeniu z tanecznymi harcami służył zacieśnianiu więzi. Oprócz znanych nam układów tanecznych pojawił się taki, którego uczyliśmy się wspólnie (nasze dzieci również👏) - Jerusalema. Tak na marginesie, nasz challenge Jerusalema przed restauracją w Międzyzdrojach już pewnie obiega Internet 😄. Nie zabrakło też tańców na molo, tańców podczas wieczornych dancingów, tańców na koncercie IRA... A także pięknych zachodów słońca, wspólnych kręgli, obiadów i masy pozytywnych wiadomości, które zostaną z nami już na zawsze.

I chociaż spacerowaliśmy po Wolińskim Parku Narodowym, zobaczyliśmy żubry i zwiedziliśmy Kawczą Górę, plażowaliśmy i kąpaliśmy się w morzu, to w pewne miejsca po prostu nie trafiliśmy, ponieważ w ogóle się nie nudziliśmy. Wyjazd zaliczamy do intensywnych i pozytywnie zakręconych. Kto wie, może to kiedyś powtórzymy...🏖️💃🕺


oprac. Żona /12.07.2023/

Bielawianie . 2017 Copyright. All rights reserved. Designed by Blogger Template | Free Blogger Templates